W przypadku odnowionego radomskiego lotniska, typowo dziecięca choroba początków nie ułatwia sprawy. W ubiegłym roku, obsłużyło ono jedynie 103 418 pasażerów, generując przy tym deficyt rzędu 70 milionów złotych. Jeżeli nie uwzględnić pewnych zabiegów księgowych, strata ta mogłaby sięgnąć nawet poziomu ponad 90 milionów złotych. Mimo że są plany Polskich Portów Lotniczych, by zapewnić „długotrwały rozwój oraz stabilność finansową”, wygląda na to, że radomski port lotniczy w najbliższych latach będzie musiał borykać się z wysokimi stratami.
Projekt rozbudowy portu lotniczego w Radomiu, miasteczku niedaleko Warszawy, kosztował podatników ogromną sumę – ponad 800 milionów złotych. Jest to znacznie więcej niż pierwotne założenia rządu PiS, które zakładały wydatek na modernizację rzędu 400 milionów złotych. Argumentem za inwestycją w Sadkowie była chęć odciążenia Lotniska Chopina, borykającego się z brakiem slotów i osiągającego granice swojej przepustowości.
Ponowne rozpoczęcie działalności przez „nowy” Sadków miało miejsce 27 kwietnia, a uczestniczył w nim były premier, Mateusz Morawiecki. Tego dnia odbyła się pierwsza komercyjna operacja – w Radomiu wylądował samolot B737 Polskich Linii Lotniczych LOT, który przyleciał z Paryża. Siatka połączeń portu przez długi okres nie mogła się ustabilizować i do tej pory jest ograniczona. Biura podróży wprowadzają nowe trasy, ale po kilkunastu tygodniach zawieszają sprzedaż wakacji z wylotem z Radomia ze względu na niski poziom sprzedaży.