W sobotę po południu, boisko swoje stanowili zawodnicy Broni Radom i Mławianki Mława – obie drużyny z trzeciej ligi. Niestety, żadnej nie udało się zaprezentować swojego najlepszego składu.
Mławianka, która tydzień wcześniej doznała sromotnej porażki 0:6 przeciwko Pelikanowi Łowicz, rozpoczęła mecz bez swojego dotychczasowego trenera Piotra Rzepki. Natomiast drużyna Broni przybyła na mecz z lepszym nastrojem, ciesząc się z niedawnego zwycięstwa nad Concordią Elbląg. Obie drużyny musiały radzić sobie bez kluczowych graczy – w składzie Mławianki nie znalazł się obrońca Maciej Komorowski, a Broń musiała sobie radzić bez kapitana, Sebastiana Kobiery. Obydwaj zawodnicy musieli odpocząć z powodu nadmiaru kartek.
Pierwsza połowa spotkania była trudna dla Broni, która straciła dwa gole, mimo że ogólnie wydawała się prezentować lepszą formę i stworzyła co najmniej trzy dobrych okazji do zdobycia bramki. Już w 4 minucie meczu, Piotr Owczarek zaskoczył strzałem z bliska, jednak piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Podobnie było z uderzeniem Jakuba Kowalskiego w 12 minucie. Nieco później Dorian Buczek spróbował swoich sił z rzutu wolnego, ale bramkarz Mławy wykazał się znakomitym refleksem.
W 20 minucie Odilon, zawodnik z Anglii, otrzymał precyzyjne podanie, dzięki któremu pokonał bramkarza Jakuba Kosiorka. Chwilę później Odilon był faulowany na polu karnym, co skutkowało przyznaniem rzutu karnego. Jedenastkę pewnie wykorzystał Michał Pragacz, podwyższając prowadzenie Mławianki do dwóch bramek. Po zdobyciu drugiego gola, Mławianka zdecydowała się na defensywną taktykę, która nie pozwoliła Broni zmniejszyć strat do przerwy.
W drugiej połowie Broń intensyfikowała ataki, jednak dobrze zorganizowana obrona Mławianki oraz efektywne kontrataki nie pozwalały na zdobycie gola. Wręcz przeciwnie, po jednym z rzutów rożnych dla Broni, Mławianka przeprowadziła efektowną kontrę, której efektem była trzecia bramka na jej konto.