Ela Stróżyńska z województwa lubuskiego dostała się do finału 11. sezonu MasterChef Polska, ale niestety nie zajęła czołowego miejsca, a zamiast tego uplasowała się na trzeciej pozycji. Zapytaliśmy mieszkankę Grochowa koło Gubina, jakie są jej plany po zakończeniu programu. Czy Ela ma już pomysł na to, co chciałaby robić?
Według E. Stróżyńskiej już samo dotarcie do miejsca, w którym można było pojechać do Florencji, było dużym osiągnięciem. Następnie pozostałe pretendentki we Włoszech musiały rywalizować o wejście do finału i początkowo napotykały pewne trudności. Mimo to Lubuszanka ostatecznie zdołała zakwalifikować się do ostatniej czwórki.
Chciałaby awansować w sferze kulinarnej i spełnić się jako człowiek – mówi. Zapytaliśmy, czy wolałaby otworzyć własną jadłodajnię, czy pracować w wyjątkowym miejscu. Uśmiechnęła się i powiedziała, że jest jeszcze za wcześnie na otwieranie własnej restauracji. Zamierza skupić się na swoim rozwoju i iść w kierunku nauczania, seminariów, a może nawet występów i prywatnych kolacji. Na zakończenie powiedziała, że czeka, aż opadnie dreszczyk emocji i aż ktoś się z nią skontaktuje w celu nawiązania niezwykłej współpracy.