Lotnisko Radom-Warszawa stoi przed wielkim wyzwaniem. Jego pracownicy, zaniepokojeni brakiem regularnych lotów, obawiają się o swoje miejsca pracy – donosi Radio Zet. Czasami zdarza się, że przez cały dzień nie odlatuje stamtąd ani jeden samolot. Coraz więcej osób przewiduje, że to lotnisko może w końcu stracić swój cywilny charakter. Kluczowym problemem, jaki stoi na drodze rozwoju portu, jest bardzo słaba siatka połączeń lotniczych.
Jest to już rok od uruchomienia lotniska Warszawa-Radom. Przez ten okres udało się obsłużyć 130 tys. podróżujących. Jednym z planów mających na celu ożywienie działalności portu jest poszukiwanie nowych kierunków lotów, skupiając się przede wszystkim na trasach popularnych wśród osób podróżujących za granicę w celach zarobkowych. Niemniej jednak, plany budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego mogą prowadzić do degradacji radomskiego lotniska.
Obecnie biorą pod uwagę dwie alternatywy dla przyszłości portu. Pierwsza z nich przewiduje, że Radom mógłby służyć jako wsparcie dla rozwiniętego portu Chopina, oferując rzadko obsługiwane kierunki lotów i te wymagające przesiadek. Druga możliwość to przekształcenie lotniska w terminal cargo lub bazę lotniczą dla wojska – podaje Radio Zet.
Wśród pracowników rośnie niepokój o przyszłość ich miejsc pracy. – To jest ogromne wyzwanie, aby dodać życia lotnisku, które tak naprawdę nie powinno było powstać – mówi jedna z osób pracujących na lotnisku w rozmowie z reporterem Radia Zet. Dodaje ona też, że coraz częściej słyszy się spekulacje, że lotnisko może w końcu stracić swój cywilny charakter, niezależnie od tego, która opcja zostanie ostatecznie wybrana.