Celowe korzystanie z transportu publicznego bez płacenia jest częstym zjawiskiem. Może to być spowodowane zapomnieniem lub brakiem dostępu do biletomatu, ale zazwyczaj osoby te są skłonne zapłacić mandat, gdy zostaną złapane. W Radomiu są jednak osoby, które od lat jeżdżą bez biletów, zadowolone ze świadomości, że nie zostaną za to ukarane. Rekordzista z ostatnich 5 lat został złapany ponad 1600 razy, a mimo to nigdy nie zapłacił za mandat. Po zsumowaniu kosztów mandatu (bez odsetek) wychodzi ponad 100 tysięcy złotych!
Kwota zadłużenia od osób, które jeżdżą radomskimi autobusami bez płacenia, rośnie z roku na rok. W tym roku wynosi już łącznie kilka milionów złotych. Dawid Puton wylicza, że za tę kwotę można by kupić co najmniej cztery autobusy elektryczne, które byłyby dostępne dla wszystkich podróżujących. Tymczasem za darmowe przejazdy „gapowiczów” rachunek płacą wszyscy inni.
Otrzymanie od nich zapłaty jest bardzo mało prawdopodobne. Sprawy te trafiają do sądu, przydzielani są komornicy, ale uzyskanie pieniędzy jest niemożliwe. Ci, którzy nie płacą mandatów, trafiają do Krajowego Rejestru Długów, co utrudnia uzyskanie pożyczki czy podpisanie umowy z operatorem telefonii komórkowej.